Jak spadająca produkcja aut wpłynęła na import samochodów używanych?

Aktualnie branża motoryzacyjna nie znajduje się w najlepszym dla siebie okresie. Wszystkie światowe problemy w znacznym stopniu się na niej odbijają, co bezpośrednio wpływa na spadek w produkcji, a co za tym idzie także w sprzedaży samochodów. W świetle tych wydarzeń wydaje się, iż silny rynek wtórny jest potrzebny jak nigdy. Oczywiście on również nie uchronił się od wydarzeń, z którymi świat mierzy się od ponad dwóch lat, lecz nie oznacza to, że sytuacja jest tam równie dramatyczna, a przynajmniej tak się wydaje. Co jednak na ten temat mówią nam statystyki?

Dlaczego produkcja samochodów się zmniejszyła?

Sytuacja, w jakiej aktualnie znalazły się marki produkujące samochody osobowe zdecydowanie nie jest godna pozazdroszczenia. Oczywiście początkiem problemów była pandemia koronawirusa, która bardzo skutecznie torpedowała prawidłowe działanie fabryk przez wiele miesięcy. W początkowej fazie wydawało się jednak, iż zapas produkcji poszczególnych koncernów jest na tyle duży, iż z tarapatów wyjdą one obronną ręką. Tak się jednak nie stało, gdyż zerwane łańcuchy dostaw bardzo trudno jest do tej pory odbudować. Dodatkowo prowadzone nadal lockdowny w Chinach zdecydowanie nie pomagają w całej sytuacji.

Do tego wszystkiego dochodzą również problemy z dostępnością półprzewodników. Ich mniejsza produkcja, zwiększony popyt w innych dziedzinach technologii w związku z większą liczbą osób pracujących bądź uczących się w trybie zdalnym, a także rzadsze ich dostawy do fabryk to główne powody, przez które producenci mają mniejszy dostęp do tych kluczowych podzespołów. Nierzadko braki w półprzewodnikach prowadzą do całkowitego zawieszenia działań niektórych fabryk, co po raz kolejny bardzo negatywnie wpływa na liczbę wyprodukowanych samochodów. To właśnie dlatego nowe auta nie są tak łatwo dostępne, jak przed pandemią, a ich cena dosłownie wystrzeliła.

Jak wygląda kwestia ogólnego importu aut do Polski?

Jak nietrudno jest się domyślić, w 2020 roku samochody używane nie były tak tłumnie sprowadzane do Polski, jak w poprzednich latach. Oczywiście głównym tego powodem były rzecz jasna spore ograniczenia w przemieszczaniu się pomiędzy państwami. Okazuje się jednak, że rok 2021 był o wiele lepszy niż naprawdę tragiczny dla branży rok 2020. Według oficjalnych danych, w poprzednich dwunastu miesiącach do naszego kraju sprowadzonych zostało dokładnie 939 906 egzemplarzy samochodów osobowych oraz dostawczych. Jest to naprawdę imponujący wzrost w stosunku do 2020 roku, gdyż liczba ściągniętych pojazdów zwiększyła się o dokładnie 10,8 procenta.

Powodów tak dużego wzrostu jest kilka. Po pierwsze, wielu handlarzy oraz firm specjalizujących się w imporcie samochodów wzmogło swoje wysiłki po katastrofalnym 2020 roku. Po drugie, popyt na samochody używane zdecydowanie wzrósł między innymi z powodu wzrostu cen aut, a także brakach konkretnych pojazdów w salonach. Nic więc dziwnego, iż część tego popytu musiał siłą rzeczy zaspokoić rynek wtórny.

Skąd Polacy najczęściej ściągają auta?

Nie będzie zaskoczeniem wieść, iż Polacy nadal najchętniej sprowadzają samochody z Niemiec. Z kraju naszych zachodnich sąsiadów do naszego państwa w 2021 roku trafiło ponad pół miliona sztuk – dokładniej sprawę ujmując, 547 376 samochodów osobowych. Stanowi to ponad połowę całego rynku, co jest naprawdę imponującym rezultatem.

Nie oznacza to jednak, iż Polacy nie poszukują ciekawych ofert w innych regionach Europy i świata. Na drugiej pozycji znajduje się Francja, która jednak znajduje się daleko w tyle za Niemcami (99 301 sprowadzonych egzemplarzy). Podium zaś zamyka Belgia z liczbą 61 273 pojazdów. Coraz popularniejszym kierunkiem polskich kierowców jest jednak Holandia plasująca się na czwartym miejscu z liczbą sprowadzonych samochodów o prawie 20 tysięcy mniejszą niż Belgia (41 331). Pierwszą piątkę zamykają zaś Stany Zjednoczone – 36 198 sztuk. Warto wspomnieć, iż w całej czołowej dziesiątce państw, z których Polacy najchętniej importują pojazdy, tylko dwa kraje zaliczyły spadek importu – Dania (-5,5%) oraz Szwecja (1,7%). To kolejny dowód na to, iż po słabym roku 2020, rynek wtórny w kraju nad Wisłą powoli zaczyna rekompensować sobie mizerny okres pandemii.